To może być najdziwniejszy włoski samochód sportowy ostatnich lat. Studio Camal zaprezentowało model Ramusa, czyli hipersuv oparty na legendarnym modelu Bugatii EB 110.
Ramusa to słowo pochodzące z dialektu używanego we włoskim regionie Bertone oznaczające “jaszczurkę”. Właśnie z tego miejsca kraju pochodzi Alessandro Camorali, właściciel działającego od prawie siedmiu lat Camal Studio. Najnowsza propozycja tej firmy to zaprezentowany właśnie model “Ramusa”, który ma być przedstawicielem egzotycznego segmentu samochodów określanych jako hipersuv.
Włoska Ramusa ma więc zwiększony aż do 25 centymetrów prześwit, szerokość ponad 2 metry i poważną (w przypadku samochodów sportowych) wysokość, która wynosi 130 centymetrów. Producent poinformował również, że układ napędowy w pojeździe zostanie rozmieszczony według planów typowych dla samochodów sportowych z górnej półki – silnik spalinowy zostanie więc umieszczony centralnie, napęd trafi na wszystkie cztery koła a Jaszczurka pomieści tylko dwie osoby.
To nie koniec nietypowych i ciekawych rozwiązań. Włoski hipersuv ma bowiem bazować na komponentach (m.in węglowym kadłubie) z legendarnego ale też i wiekowego (jego premiera miała miejsce w 1991 roku) modelu Bugatii EB 110. Samochód będzie więc napędzany poczwórnie turbodoładowanym silnikiem V12 o pojemności trzech i pół litrów. W środku znajdzie się też ręczna skrzynia o sześciu biegach. W modelu Bugatti moc wynosiła około 610 KM, hipersuv ma zostać natomiast doposażony przednimi silnikami elektrycznymi, które zwiększą jego moc aż do 800 koni mechanicznych.
Takie rozwiązanie to celowy zabieg, właściciel Camal Studio tworząc model Ramusa chciał złożyć hołd legendarnemu studiu Bertone, które miało duży wkład w stworzenie modelu EB110.
Ramusa ma zostać wypuszczona do sprzedaży w niewielkiej serii w ciągu kilku najbliższych miesięcy. Według ekspertów i dziennikarzy motoryzacyjnych sukces tego samochodu jest jednak mocno wątpliwy. Mimo ciekawej stylistyki i nietypowych pomysłów przeszkodą może być chociażby wysokość pojazdu, który zupełnie nie sprawdzi się podczas wyścigów. Inne problemy to wykorzystanie części z dawnego modelu, ich liczba jest przecież ograniczona, co może zniechęcić potencjalnych nabywców samochodu.
Grzegorz Kowalewski
fot. Camal Studio.