Chociaż był produkowany seryjnie tylko przez dwa lata to i tak udało mu się wejść, a właściwie wjechać do historii motoryzacji. No i podróżować w czasie w trylogii filmowej “Powrót do przyszłości”. Mowa o kultowym pojeździe ze stali nierdzewnej czyli samochodzie Delorean DMC-12.
Historia powstania tego kultowego auta jest i zawiła i fascynująca. Wszystko rozpoczęło się od marzeń Johna DeLoreana, który porzucił stanowisko wiceprezesa General Motors, by stworzyć własne auto sportowe. Pierwszy prototyp ukończono w 1979 roku. Chociaż pojazd miał modernistyczny kształt klina i niespotykaną wówczas karoserię z z nierdzewnej, nielakierowanej stali to pozostałe jego elementy zostały kreatywnie wypożyczone z innych samochodów. Charakterystyczne, podnoszone do góry drzwi to inspiracja z Mercedesa 300Sl, 5-biegowa skrzynia pochodziła z Renault, centralnie umieszczony silnik był wspólnej konstrukcji Peugeota, Renault i Volvo z lat 70. Zapożyczeń było więcej – przednie hamulce pochodzą od Forda Cortiny, natomiast tylne od Jaguara, schowek w kokpicie został pożyczony od VW Scirocco, a zamki wykorzystywane w drzwiach to pomysł z Austina Allegro.Sportowy charakter auta miało natomiast zapewnić powierzenie konstrukcji układu zawieszenia ludziom odpowiedzialnym za projekt Lotusa Esprita.
Za ponadprzeciętny wygląd samochodu odpowiadał Giorgetto Giugiaro, który zastosował proste i ujmujące rozwiązania. Były one także bezkompromisowe a Delorean wpisał się do historii jako pojazd, wokół którego nie można przejśc obojętnie. Specjaliści z branży motoryzacyjnej podkreślali także wielokrotnie, że Delorean nigdy nie znalazł się w tej grupie klasyków, których design z początku został przyjęty z niesmakiem i dopiero z czasem zyskał uznanie. Ten kultowy samochód od początku zdumiewał swoim modernistycznym kształtem i do dzisiaj wywołuje takie uczucia.
Produkcję oficjalnie rozpoczęto w lutym 1981 roku w fabryce DMC w Irlandii Północnej. W trakcie produkcji zmieniano kilka szczegółów samochodu, takich jak maska, koła oraz kolor wnętrza.
Twórca samochodu chciał, żeby jego cena zawierała się w nazwie i początkowo DeLorean miał kosztować 12 tysięcy dolarów (stąd nazwa DMC-12). Plany te zostały jednak pokrzyżowane przez ekonomię – wzrost wartości funta szterlinga w stosunku do dolara, kryzys naftowy oraz gospodarczy sprawiły że cena wzrosła do 28 tys. dolarów. Mimo tego auto zdobywało nabywców. Ale tylko przez rok, bo później zainteresowanie samochodem drastycznie spadło, a sam John Delorean wplątał się w aferę narkotykową – został aresztowany przez FBI pod zarzutem handlu narkotykami, ostatecznie został zwolniony. Ostatecznie w 1983 roku jego fabryka zakończyła produkcję. Do tego czasu nabywców znalazło 8600 egzemplarzy DMC-12.
Kultowy status Deloreana na pewno zwiększyła jego złota wersja. Ta ekskluzywna edycja samochodu wyłożona płatami 24 karatowego złota powstała w ramach współpracy American Express i skierowana była jedynie dla posiadaczy złotych kart kredytowych. Nietrudno przewidzieć, że takie samochody nie jeździły często po ulicach, potraktowano je natomiast jako nietypową lokatę kapitału. Po latach okazało się, że na złotych Deloreanach można tylko zyskać, nietypowe egzemplarze tego samochodu warte są teraz wielokrotnie więcej niż koszt ich kupna w latach 80-tych.
W kolejnych latach zainteresowanie samochodami wciąż rosło, ale ogólnoświatowy popyt na samochód wywołała dopiero kultowa trylogia filmów “Powrót do przyszłości”, gdzie pojazd wykorzystano jako maszynę czasu. Później auto trafiło także do innych obrazów filmowych i teledysków, wystąpiło także w polskim ( i wyjątkowo marnym) filmie “Haker”.
Chociaż widok DeLoreana na ulicy elektryzuje przechodniów i regularnie organizowane są światowe zloty posiadaczy tych samochodów to auto to ten model wymieniany jest także w czołówce list “najbardziej nieudanych samochodów świata”. Eksperci i analitycy branży motoryzacyjnej podkreślają bowiem, że Delorean był konstrukcją niedopracowaną i pełną wad. Najczęściej powtarzane zarzut to to, że ten “samochód przyszłości” swoimi parametrami zupełnie nie wychodził poza ówczesne standardy. Największym rozczarowaniem była moc silnika i prędkość, użytkownicy kupując to sportowe auto liczyli na prześcignięcie konkurencyjnych pojazdów, okazywało się jednak, że osiągnięcie trzycyfrowej liczby na zegarze zajmowało prawie 10 sekund, a prędkość maksymalna stanowiła jedynie 200 km/h. Dodatkowa wada to podniesione nadwozie, które sprawiało, że samochód zaczynał zachowywać się niepewnie w miarę nabierania dużych prędkości. Inne niedoróbki pojazdu to problemy z otwieraniem drzwi i fatalny alternator, który nie radził sobie z ładowaniem akumulatora.
John DeLorean w 1999 roku ogłosil bankructwo. Zmarł 6 lat później na udar mózgui został pochowany na White Chapel Cemetery w Troy w Michigan.
Mimo tego, że ostatnie modele DMC-12 zjechały z taśmy montażowej 32 lata temu to samochód ten ciągle żyje. Działająca w Texasie firma DeLorean Motor Company oferuje bowiem serwis i naprawy pojazdów, w planach jest także produkcja (z oryginalnych części) nowych Deloreanów. Tym razem samochód będzie miał jednak napęd elektryczny i zdecydowanie większe osiągi niż w latach 80 – tych.
Grzegorz Kowalewski
fot. DeLorean Motor Company