Imponujący koncept

AeroGt to rzadki przypadek zaawansowanego połączenia pomiędzy światem drogich zegarków i branży samochodów sportowych. Zazwyczaj producenci czasomierzy ograniczali się tylko do dodawania swoich zegarków do limitowanych edycji ekskluzywnych samochodów, teraz jeden nich zegarków pokusił się o stworzenie swojego konceptu sportowego samochodu.

 

 

Spektakularny projekt stworzenia konceptu samochodu sportowego AeroGt wyszedł od francuskiej firmy Bell & Ross. Ta marka czasomierzy współpracowała niedawno z zespołem Renaulta w Formule 1 a dwa lata temu przygotowała wizję motocykla B-Rocket.

Najnowsza wycieczka francuskiego producenta zegarków w stronę samochodów sportowych to koncept AeroGt, który swoją premierę miał na wystawie Baselworld (Szwajcaria).

Sportowy samochód stworzony przez Bell& Ross ma mierzyć 4,7 metrów długości, ważyć 1320 kg i powstać na węglowym kadłubie z karoserią z karbonu i aluminium. Dwuosobowe coupe (pasażer i kierowca siedzą pod szklanych dachem) ma być napędzane centralnie umieszczonym silnikiem. Mimo tego, że w Szwajcarii pokazano samochód tylko na ekranie komputerów to jego twórcy zdradzili pomysły na temat osiągów układu napędowego. AeroGt miałby więc  wykorzystywać widlastą ósemkę o pojemności 4,2 litrów z dwiema turbosprężarkami. Zaplanowano także wyposażenie samochodu w ośmiostopniową, dwusprzęgłową przekładnię, która przenosiłaby napęd na tylną oś. Producent obiecł moc przekraczającą 600 koni mechanicznych i imponujące osiągi – coupe ma rozpędzić się do setki w czasie 2,9 sekund i osiągać prędkość maksymalną do 315 km/h.

Projektanci tworzący kształty AeroGt inspirowali się lotnictwem (a zwłaszcza kształtami samolotów odrzutowych) i klasycznymi, włoskimi samochodami sportowymi np. Ferrari 250 GTO. Jak na debiut, wyszło im to wyjątkowo dobrze, bo własnie odważny wygląd samochodu chwalono na wystawie w Szwajcarii.

Inspiracje myśliwcami widać chociażby w krawędziach i dodatkach charakterystycznych dla nowoczesnych samolotów bojowych, w płetwie wystającej w z tyłu i w wyjątkowo wielkich wlotach powietrza z boków pojazdu.

 

Grzegorz Kowalewski

Fot. materiały prasowe