Znaczenie samochodów sportowych na rynku będzie malało. Być może w przyszłości będzie je kupowała tylko niewielka grupka bogaczy i pasjonatów – twierdzą amerykańscy analitycy. Na drodze sportowym samochodom stanęła nowoczesna technologia i zapowiedzi wprowadzenia na rynek pojazdu, który…nie będzie potrzebował kierowcy.
Trendy w branży motoryzacyjnej polegają na coraz większym rozwoju nowoczesnych technologii i odchodzeniu od samochodów sterowanych przez ludzi. Według analityków takie zmiany są nieuniknione, a jednym z ich efektów będzie odsunięcie na margines samochodów sportowych. Według pesymistycznych wizji w przyszłości samochodami sportowymi może być zainteresowana tylko niewielka grupa odbiorców. Będą nimi milionerzy-hobbiści zainteresowani samodzielnym prowadzeniem szybkich samochodów.
-Miłośnicy samochodów sportowych będą nimi jeździli na prywatnych drogach, a te publiczne zostaną przeznaczone dla pojazdów autonomicznych, czyli bez kierowcy – twierdzą eksperci. Pojazdy autonomiczne powstają już w biurach projektowych globalnych firm motoryzacyjnych. Pierwszy z nich ma się pojawić na rynku w 2018 roku. I chociaż nie ustalono jeszcze wielu etycznych i prawnych aspektów użycia takich samochodów (kto poniesie odpowiedzialność za wypadek spowodowany przez autonomiczny samochód?) to testy pierwszych modeli są mocno zaawansowane. Przedstawiciele firmy Google podkreślają, że ich prototypowy pojazd autonomiczny Google Car przejechał już setki mil po drogach Kalifornii bez żadnego wypadku. A właśnie to wyeliminowanie najważniejszej przyczyny wypadków, czyli kierowcy ma być trendem obowiązującym w motoryzacji w najbliższych latach.
Część ekspertów i analityków opisuje jednak nowe trendy w motoryzacji w bardziej optymistycznych sposób dla producentów i miłośników samochodów sportowych. Według takich opinii popyt na sportowe samochody będzie zawsze, a globalni producenci będą próbowali stworzyć pojazdy, które będą zarówno szybkie jak i bezpieczne i ekologiczne. Najważniejsi producenci sportowych samochodów wydają się jednak niespecjalnie przejmować takimi pesymistycznymi prognozami dla swojej branży. Skupiają się natomiast na tworzeniu tego, nad czym znają się najlepiej, czyli ekskluzywnych, widowiskowych samochodów o oszałamiających osiągach.
Ferrari wzbudziło poważne zainteresowanie zapowiadając model FXX K, który ma zachwycać swoją mocą i nietuzinkowym wyglądem. Pojazd będzie potężniejszą wersją La Ferrari i będzie go napędzała 6,2 litrowa jednostka V12 generująca 860 KM mocy. Jakby tego było mało, spalinowy silnik został połączony z elektrycznym motorem o mocy 190 KM. W rezultacie Ferrari FXX K będzie dysponował imponującą mocą 1050 KM. Maksymalny moment obrotowy tego mocarnego samochodu wyniesie natomiast 900 Nm.
FXX K ma się pojawić na rynku w 2015 roku a wyobraźnię pasjonatów samochodów sportowych mocno pobudza również a Alfieri Coupe, które ma się pojawić w 2016 roku i nowa wersję GranTourismo zapowiedziana na 2017 rok.
Grzegorz Kowalewski
fot. Wikimedia, Ferrari