Młody projektant Ferrari – Wywiad z Mateuszem Przystałem

Bardzo mi miło, że zgodziłeś się na wywiad. Spotkaliśmy się przy okazji premiery Ferrari 488 GTB, duma nas rozpiera, że nasz rodak i to zaledwie 20 letni miał udział w jego projektowaniu. Cofnijmy się jednak do początku. Każdy w dzieciństwie coś rysuje. Kiedy zorientowałeś się, że rysowanie wychodzi Ci lepiej niż Twoim rówieśnikom?

To mnie jest bardzo miło, że dostałem od Ciebie taką propozycję. Tak, jak mówisz, każdy, będąc dzieckiem, coś rysuje. Ja rysowałem akurat samochody. A rysowałem je od zawsze. Nawet najbardziej odległe ślady w mojej pamięci zawierają w sobie rysunki aut. Na początku oczywiście były to koślawe „kapelusze” z malutkimi, krzywymi kołami. (niedawno znalazłem kilka takich szkiców), ale cały czas rozwijałem tę umiejętność i potem było już tylko lepiej. Ciężko mi jednak stwierdzić, kiedy zauważyłem, że rysowanie wychodzi mi lepiej niż innym. Nigdy nie patrzyłem na to w ten sposób. To od najmłodszych lat była moja pasja i po prostu na niej się skupiałem. Inni grali lepiej w piłkę lub śpiewali. Ja wolałem rysować.

Skąd u Ciebie miłość do motoryzacji? Czy są jakieś modele, od których wszystko się zaczęło? Może jakieś przeżycia?

To była po prostu chłopięca miłość. Pamiętam, że gdy miałem kilka lat, dostałem od rodziców model Mercedesa W201 w skali 1:24. Od tego czasu powoli powiększałem swoją kolekcję o kolejne modele. Przez te wszystkie lata uzbierałem ich kilkaset. Większość z nich wciąż stoi na półkach w moim pokoju w rodzinnym domu i nie wyobrażam sobie, że mógłbym się ich pozbyć. To dla mnie bardzo cenna pamiątka z dzieciństwa. Odpowiadając na dalszą część pytania – był jeden samochód, który to wszystko zapoczątkował. To była miłość od pierwszego wejrzenia i myślę, że w ogromnej mierze ten konkretny model przyczynił się do tego, że zdecydowałem się w przyszłości projektować samochody. Mowa o Peugeocie 406 Coupe. Bardzo zmysłowe kształty i piękna sylwetka powodują, że do dziś oglądam się za nim na ulicy, gdy przejeżdża obok. To auto, które cały czas wygląda świeżo…No i to logo Pininfariny na tylnym błotniku. Wtedy jeszcze nie wiedziałem, co to oznacza, ale nieświadomie tak zaczęła się moja fascynacja stylem tego włoskiego biura projektowego.

Kiedy Twoja kariera nabrała rozpędu? Staż u Janusza Kaniewskiego miał na nią na pewno olbrzymi wpływ?

Dzień, w którym poznałem Janusza Kaniewskiego, był kamieniem milowym w moim życiu. Miałem wtedy 15 lat i to spotkanie było wielkim przeżyciem, tym bardziej, że słyszałem o jego projektach już znacznie wcześniej, a wtedy mogłem spotkać się ze swoim idolem i porozmawiać z nim osobiście. Od tego czasu minęło już 5 lat, ale wciąż pamiętam każdy najmniejszy szczegół tego spotkania. To właśnie wtedy zacząłem projektować świadomie i na poważnie, a pasja przerodziła się w moją pracę. Na początku oczywiście musiałem się wiele nauczyć, dlatego projektowania samego w sobie było znacznie mniej. Przyglądałem się pracy Janusza i innych projektantów z biura, jednocześnie będąc ilustratorem, bo bardzo szybko nauczyłem się Photoshopa na wysokim poziomie. Starałem się czerpać z tych obserwacji jak najwięcej, żeby móc brać udział przy coraz bardziej złożonych i poważnych projektach. Udało się to w dość krótkim czasie i tak zostałem projektantem w biurze Janusza Kaniewskiego.

Na pewno dużo się od niego nauczyłeś. Chcielibyśmy zapytać o tą najcenniejszą lekcję odnośnie designu w motoryzacji, co to było?

Nie potrafię wskazać tej jednej lekcji, gdyż każda była dla mnie bezcenna. Uwielbiałem spotkania i rozmowy z Januszem, gdy mogłem obserwować go przy pracy i posłuchać jego opowieści oraz rad. Każde takie spotkanie było dla mnie ogromnym zastrzykiem inspiracji.

Deska, którą zaprojektowałeś na pierwszy rzut oka przypomina tą z modelu 458, powiedz, co się zmieniło?

Mała poprawka – współprojektowałem. Myślę, że nietrudno zauważyć, że design Ferrari nie zmienia się tak szybko. Nie można mówić tu o rewolucji, tylko o ewolucji z modelu na model. Tak samo było w przypadku 458 Italia i 488GTB. Deska nowego Ferrari jest znacznie bardziej dynamiczna w porównaniu do poprzedniej. Jest też bardziej skupiona wokół kierowcy, wystarczy spojrzeć chociażby na nawiewy przy zegarach, które są mocniej skierowane w jego stronę. Deska jest też szczuplejsza, skóra wydaje się ciasno opinać jej konstrukcję.

Pytanie może bardzo oklepane jednak chcielibyśmy zapytać jak to jest projektować dla Ferrari?

To jest niesamowite przeżycie i przyznam, że na początku miałem problem, żeby w to uwierzyć. Tym bardziej, że gdy zadzwonił do mnie Janusz z propozycją współpracy przy tym projekcie, miałem zaledwie 17 lat. Praca przy projektowaniu Ferrari wydawała mi się zawsze spełnieniem marzeń, jako projektanta, a ja tak naprawdę od tego zacząłem. To już nie było rysowanie do szuflady, tylko bardzo profesjonalny projekt, więc presja czasami była ogromna. Dużo pracy, mało snu, ale gdybym miał jeszcze raz taką możliwość, nie zawahałbym się ani chwili. To było uczucie, którego nie da się opisać.

Jak na Twoje osiągnięcia reagują Twoi znajomi? Zaprojektowałeś część jednego z najładniejszych i najszybszych samochodów na świecie. Czy wpływa to w jakikolwiek sposób na relacje między wami?

Moi najbliżsi przyjaciele i znajomi znali mnie zanim pojawiło się Ferrari i praca z Januszem Kaniewskim w ogóle. Są ze mnie dumni i cieszą się z moich sukcesów razem ze mną, ale dla nich cały czas jestem tym samym Mateuszem, którego poznali lata temu. I bardzo mnie to cieszy. Gdy poznaję nowych znajomych, nie mówię o pracy, projektach i Ferrari, jeśli sami o to nie spytają. Mam świadomość swoich sukcesów, ale mam też dystans do tego, co robię i nie brakuje mi pokory. Jestem cały czas tym samym chłopakiem, którym byłem wcześniej.

Na pewno tak samo jak Janusz Kaniewski dla Ciebie, tak samo Ty będziesz inspiracją dla wielu młodych w przyszłości. Jakie cechy oprócz umiejętności rysowania doprowadziły Cię do tego miejsca, w którym teraz jesteś?

Rysunek to tylko narzędzie, które pomaga projektantowi i pozwala mu zobrazować swoją wizję. Pracy projektanta nie da się zamknąć w określone ramy. Wymaga wielu umiejętności i ciągłego zdobywania nowej wiedzy, bo w tym zawodzie naprawdę przydaje się wszystko – fizyka, biologia, geografia, a nawet wiedza z zakresu mitologii greckiej. Bardzo ważna jest też cierpliwość, bo jednak jest to praca twórcza i nie zawsze pomysł przychodzi od razu. Projektowaniu też trzeba poświęcić dużo czasu i pracy oraz być bardzo zdeterminowanym. Ja zacząłem bardzo wcześnie, co też na pewno w pewien sposób mi pomogło. Słyszałem komentarze, że nie miałem przez to normalnego życia i dzieciństwa, że straciłem coś, czego już nie odzyskam. Ja jednak nie podzielam tego zdania, bo inwestycji w samego siebie nie można nazwać utraconym czasem. Nikt mnie nigdy do niczego nie zmuszał, nie mówił, czym mam się zajmować. Robiłem (i robię) to, co kocham, więc zawsze to była dla mnie czysta przyjemność.

Jakie masz plany na kolejne lata? Wiemy o studiach w Turynie lub Londynie, czy pojawiają się już oferty projektowania kolejnych samochodów?

Cały czas projektuję w biurze Janusz Kaniewski Design. Pracuję przy kilku projektach, zarówno związanych z motoryzacją, jak i zupełnie od niej odległych. Poza tym w październiku zaczynam drugi rok studiów na Wydziale Architektury Politechniki Warszawskiej. W międzyczasie w głowie układam plany na kolejne lata. Oczywiście chciałbym zacząć też studia na zagranicznej uczelni projektowej, niekoniecznie w Londynie lub Turynie, i na pewno będę do tego cały czas dążył.