Karmann Kontynuując naszą wirtualną podróż po muzeum Volkswagena, chciałbym Ci dzisiaj pokazać Karmanny oraz Transportery. Cechą wspólną większości aut z dzisiejszej galerii jest wysokie pokrewieństwo z Garbusem, któremu poświęciłem czas w pierwszej części galerii. Zaczynając od Karmannów Ghia, były one produkowane od 1955 do 1974 bazując na podwoziu Garbusa. Głównym założeniem projektantów było zbudowanie jak najprostszego i czytelnego samochodu sportowego, który w dodatku dobrze wyglądał. Podobnie jak Garbus Karmann Ghia wyposażone jest w silnik chłodzony powietrzem o pojemnościach 1,5 lub 1,6 oraz napędem skierowanym na oś tylną. W okresie jego produkcji powstało 445 238 sztuk. Muszę przyznać, że idea stworzenia taniego, dobrze jeżdżącego i wyglądającego samochodu na myśl przywodzi mi przede wszystkim Japończyków wraz z ich GT86 czy Toyotą MR2. Mimo wszystko Karmann wygląda naprawdę dobrze i może się podobać. Auto do dziś zachowało rozsądną wartość rynkową i może stać się idealnym klasykiem do weekendowej jazdy. Pozwolicie, że na tym zakończę mój wywód dotyczący seryjnych Karmannów i przejdę do auta, które kompletnie zwaliło mnie z nóg. Karmann Ghia RS Coupe, bo o nim właśnie mowa wywarł na mnie ogromne wrażenie. Z pozoru jest to zwykły Karmann jednak już z daleka widać w nim zmiany w zawieszeniu oraz drobne zabiegi stylistyczne takie jak zmiana kół. Ten wyjątkowy RS Coupe został wyposażony w sześciocylindrowy silnik z Porsche 993 w układzie boxer generujący moc 321 koni mechanicznych, co rozpędza go do 292 km/h. Jest to bez wątpienia jedno z moich ulubionych aut z tego muzeum, które pozostało mi w pamięci na dłużej. Przede wszystkim było dla mnie ogromnym zaskoczeniem, ponieważ kompletnie nie spodziewałem się takiego typu samochodu w muzeum a moja słabość do restomodów momentalnie pokierowała mnie w kierunku srebrnego RS Coupe. Nadeszła pora na poruszenie kwestii słynnych Volkswagenów Transporterów. T1, czyli kultowy Ogórek produkowany był od 1950 roku. Auto pierwszy raz powstało na kartkach notesu Ben Pona seniora w Minden. Pomysł samochodu dostawczego dzielącego podzespoły z Garbusem szybko spodobał się zarządowi w Wolfsburgu i już rok później powstały pierwsze prototypy. Następnie szybko pojawił się T2 oraz nowoczesny chłodzony cieczą T3. W T3 nadal jednak dostępne były trzy silniki benzynowe chłodzone powietrzem, które łatwo było odróżnić przez odmienne wloty na tylnych słupkach oraz dodatkowym wlocie powietrza z przodu. Transportery podobnie jak Garbusy szybko stały się autami wykorzystywanymi do absolutnie wszystkiego. Od pojazdów terenowych przez zabudowy kempingowe typu Westfalia kończąc na egzemplarzach tuningowanych, które swoją mocą przekraczają 300 koni mechanicznych. Podobnie jak Garbus Transportery zyskały wielu sympatyków na całym świecie. W muzeum znalazło się miejsce między innymi dla wersji z napędem 4×4, wersji kempingowej, straży pożarnej, jednak największe wrażenie zrobił na mnie T3 Traveller Jet. Samochód wyposażony został w klimatyzację, telewizję, skórzane fotele oraz bardzo specyficzną zabudowę w klimacie lat 80-siątych. Podejrzewam, że gdyby bohaterowie filmu „Powrót do przyszłości” potrzebowali Vana to wybór padłby właśnie na Traveller Jeta. Zapraszam Was do zapoznania się z galerią z muzeum Volkswagena, którą dla Was przygotowałem.
Dawid Doluk